sobota, 4 maja 2013

Rozdział 5

- Ok... Jest dobrze... Tylko zaśpiewam przed całą swoją klasą. Hura!
Próbowałam się pocieszać w sobie.
- No szybciej, śmiało! Nie mamy całej lekcji, a ja nie będę się z Tobą droczyć!
- Idę... Już... Albo jednak nie.
- Panno Katie Jonse! Natychmiast do mnie! Albo pani zaśpiewa albo dostanie pani 1!!!
Spuściłam głowę.
- Muszę??
Zaciągnęłam jak najdłużej wyraz.
- Tak, musisz, a teraz natychmiast do mnie panno Jonse!!!!!!
Wtedy Emyli wstała i przemówiła:
- Stawiam sprzeciw!
Krzyknęła.
- Słucham?
Panna Evans, aż poczerwieniała ze złości.
- Tak, dokładnie... Mówię to co pani słyszy!!! Ona nie chce śpiewać!!!
- Ależ chce, i zaśpiewa tu i teraz!!!
- Po moim trupie!!!
- Emyli, uspokój się!!!
- Nieeeee!!!!!!!
Zachowanie Emyli rozśmieszyło mnie i całą klasę, dlatego zaczęłam się cicho śmiać.
- Natychmiast wyjdź stąd dziecko, bo zaraz pójdę po twoją matkę i...
- I....?
- I mnie popamiętasz!!!
- Ja... Nie... Boje... Się... Pani!!!!
- Już do wychowawcy!!!
- Ale to pani jest moim wychowawcą!
I wtedy nie wytrzymując wstała Avi:
- Możecie się uspokoić?!
Obie popatrzały się na uczennice.
- Emyli, wystopuj, to nauczycielka!
Ona spuściła głowę i usiadła.
- No, dokładnie!
Rzekła pani Evans.
- A pani zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka!!!
Pani Evans spuściła głowę.
- Więc może kontynuujmy.
Pani Evans usiadła przy biurku.
- Tak więc mam śpiewać?
- Nie, jutro zaśpiewasz.
Chuuuu....
Jak dobrze.
Nagle zadzwonił dzwonek i cała klasa wybiegła.
Ja podbiegłam do idącej przede mną Emyli i podziękowałam za wstawienie się za mną.
- Zawsze taka jesteś?
Zapytałam.
- Charakterek odziedziczyło się po ojcu.
I mrugnęła prawym okiem w moją stronę.
Ja z uśmiechem zerknęłam na plan zajęć. Okazało się, że teraz mam plastykę.
To sala nr...... 8. No całkiem niezły dzień, oczywiście jak na ten pierwszy.
- Buuu....
Ktoś mnie zaskoczył z tyłu.
Była to Avalon we własnej osobie.
- Hej, Katie! Co tam oglądasz?
- A takie tam....
- Lubisz plastykę?
- Tak sobie...
- Umiesz  ładnie rysować???
- Niezbyt, ale podejrzewam, że ty bardzo.
- Skąd wiedziałaś, że kocham ten przedmiot?
- To widać po twoich oczach.
Odwróciłam się w bok i zobaczyłam, że idzie do mnie ten chłopak co patrzyła się na mnie na lekcji.
- O, nie!
- Coś się stało?
- Muszę pędzić, do zobaczenia na plastyce....
I pobiegłam odwracając się co chwilkę.
I tak... Wpadłam na pana od palstyki.
- Upss... Ktoś się zbyt śpieszy.
- P..przepraszam.
I pobiegłam dalej wpadając na całą gromadkę ludzi.
I ktoś mnie złapał za rękę.
- Czemu przede mną uciekasz?
Tak to był ten chłopak.
- Ja... Ja? Nie... No co ty? Ja? Skąd ta myśl?
- Słuchaj, podobasz mi się, a ja jestem najprzystojniejszy z szkoły.
- Phhee... Nieee.
- Tak czy inaczej chcę z tobą chodzić.
- Cooo? Ty mnie nawet nie znasz!
- I co? Jak ja coś chcę to zawszę to dostaję.
- To się zdziwisz, bo ja nie jestem jakąś...
- Będziesz dla mnie...
I złapał mnie za rękę.
- Ałaaaaa.... Pożałujesz tego koleś!
I walnęłam go z kolanka... tam gdzie słońca nie dochodzi...


czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 4

Zaciekawiona zapytałam się Avalon:
- Co teraz mamy?
Ona z uśmiechem odpowiedziała:
- Muzykę! Uwielbiam ten przedmiot i podejrzewam, że ty też go polubisz.
- Oby!
I nie zastanawiając się poszłam do sali za dziewczynami.
Wydawały się miłe, takie jak ja!
Weszłam do klasy nr 10.
- Dzień dobry kochani! Dziś jak wiecie pokaz śpiewu! I powitamy też nową uczennicę!
Od razu wiedziałam, że chodzi o mnie.
Pani mrugnęła do mnie oczkiem i wołająco pokręciła ręką.
Ja wyszłam na środek i stanęłam nieruchomo patrząc się w sufit.
- To jest Katie, nasza nowa uczennica, jest waszą rówieśniczką i mam nadzieję, że ją polubicie.
Nagle spojrzałam się na grupkę uczniów i wśród nich zobaczyłam chłopaka, tego z przed szkoły.
Uśmiechał się do mnie i puszczał oczko, a ja udawając, że nie widzę ciągle gapiłam się w sufit.
- Możesz już usiąść Katie.
Ja spuściłam głowę, aby tylko nie patrzyć się na chłopaka.
Ławki były 3 osobowe, więc usiadłam do dziewczyn.
Zauważyłam wielki uśmiech w oczach Emyli.
- Coś... się stało? Jesteś chyba bardzo szczęśliwa?
Ona z podekscytowaniem odpowiedziała:
- No na maxa! Widzisz to? To ogłoszenie o konkursie!
I podała mi małą, kolorową karteczkę.
Zawartość była mniej więcej taka:
Już 20.05.2018!
Masz kapele? Chcesz pokazać co umiesz?
To ulotka właśnie dla Ciebie!
Wystarczy napisać piosenkę i wysłać ją do nas na określony termin.
Nie zwlekaj, pokaż na co cię stać!!!
Byłam lekko zaskoczona.
Niby Emyli chce założyć kapelę? Z nas?
To znaczy nie wiem czy też ze mnie no, ale z Avi na pewno!
- I co? Wchooodzisz w to???
- Yyyy..... Ja....no cóż......
- Przestań będzie fajnie!!!
Uśmiechnęłam się do Emily i wyobraziłam sobie nas jako gwiazdy na scenie.
Nagle moje piękne myśli przerwała Emyli:
- A zobacz to!
Wskazała palcem na dolne zdanie w kartce:
Wygrana drużyna ma szanse na sukces, zdobycie pucharu i nagranie płyty z Justinem Bieberem!!!
- Lubisz go? Ja go kocham!
Pokręciłam głową na tak.
-... Tak więc może ty pierwsza Katie?
Ja kompletnie nie ogarnięta zapytałam:
- Alle co ja?
- Śpiewasz na ocenę! Teraz!
OMB*!!!
Nie mogłam tak po prostu tam podejść i zaśpiewać.
- Szybciej, kończy nam się lekcja!
Emily popchnęła mnie.
- No dalej! Nie zwlekaj, pokaż na co Cię stać!
Powiedziała i mrunęła oczami.
********************************************************************************
* O Mój Bieber

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 3

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego zegarka.
Zobaczyłam, która godzina.
6:00???
- Co?
Było to dla mnie trochę nowe bo nigdy nie wstawałam o tej godzinie.
Wyłączyłam już drażniący mnie dzwonek i wstałam.
Zeszłam na dół i krocząc po kuchni przestraszyłam się.
Zastałam wszystkich przygotowanych do wyjścia.
- Aaa... Wy się gdzieś wybieracie?? Jakieś święto? Wszystkiego naj tato?
Tata zaśmiał  się podejrzanie i wzruszył ramionami.
- Jednak nie mam dziś urodzin, ale mam zamiar podwieźć cię do szkoły.
- Yyymmm....?
- Tak kochanie, muszę obejrzeć twoją szkołę, pójść do pani dyrektor...
A ja myślałam, że gorzej być nie może.
- Co??? Nie tato, pojadę autobusem!
Tata popatrzył się tylko.
Ja przechyliłam prosząco głowę w lewo i złożyłam ręce.
- No... Dobrze, nie wierzę w co mówię, ale możesz pojechać autobusem...
Uśmiechnęłam się i pocałowałam tatę w policzek.
- A śniadanie?
- Zjem w szkole!
I uciekłam z nadzieją, że mój tata się nie rozmyśli.
*********************************************************************************
Doszłam już do szkoły.
Stanęłam równo przed jej bramą i skamieniałam ze strachu.
- Nie wejdę, na pewno nie wejdę, nie mogę!
Poniosłam lekko głowę ku górze i wzięłam głęboki wdech.
Nagle zobaczyłam, że ktoś idzie w moją stronę.
Ciemnooki blondyn złapał mnie za ramie i powiedział:
- Nowa w szkole? Znam to.
I uśmiechnął się do mnie.
- Ja...j...a...ja.
Ja głupia bo nie mogłam wykrztusić tak.
Chłopak zaczął się śmiać, ja też próbowałam, ale mi trochę mi nie wyszło, bo
zaczęłam rechotać jak jakaś nienormalna.
Lekko skrzywiony chłopak zapytał:
-Wszystko ok?
A ja zamilkłam.
- To może już wejdę.
- No wreszcie coś powiedziałaś.
- Taak....
- Jak Ci na imię?
A ja jak jakaś nienormalna uciekłam w głąb szkoły słysząc tylko za plecami- "czekaj!"
Nie chciałam, aby mnie dogonił.
Bałam się, jak z resztą zawsze.
Odwróciłam się patrzący czy za mną biegnie i wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Ał.... Uważaj jak chodzisz!
Burknęła zdenerwowana dziewczyna.
- Ja... ja... przepraszam.
Druga dziewczyna obok pomogła jej wstać.
- Ehh... Dobra wszystko ok. Jesteś tu nowa, tak? Ta Katie?
- Taak... Rozumiesz, nie chciałam.
- Spoko. Ja też byłam kiedyś nowa, rozumiem.
Uśmiechnęłam się, a ona wyciągnęła rękę mówiąc:
- Jestem Avalon, ale mów mi Avi, a ta tutaj to Emyli.
- Miło mi.
- Mieszkasz gdzieś tutaj?
- Tak, w tym domku na ulicy Cilver 2a.
- Wooow... Niezła chata!
- Dzięki.
I w tej właśnie pięknej chwili zadzwonił równie piękny dzwonek....

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 2

I wreszcie po godzinie jazdy limuzynom dojechaliśmy do uroczego domku.
Był jak mała willa.
- No córciu, oto nasz nowy dom!
Skamieniałam ze szczęścia z śmieszną miną i wielkimi oczami.
Nagle usłyszałam kobiecy głos:
- Panie Jonse! Już pan jest, jak się cieszę!
Z domu wyszła kobieta wyglądająca na 50 lat.
- Katie, to jest Maria, czyli nasza gospodyni.
Trochę się zdziwiłam, ponieważ nigdy nie mieliśmy służącej. Wyglądała na miłą lecz trochę dziwną kobietę.
Była by normalna, gdyby nie to, że była odziana w różowy fartuszek i półbuty.
- Zapraszam panno Jonse!
Powiedziała do mnie.
Uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam do nowego domu. Poszłam na górę i ujrzałam napis:
"Pokój Katie".
Otworzyłam delikatnie drzwi i mało nie zendlałam!
Mój pokój wyglądał przepięknie. Fioletowe ściany zasłaniały ciemniejsze meble i wielgachne łóżko.
Na ścianach były ponaklejane plakaty Justina i różne wzorki. Miałam 3 szafy na ubrania, jedną wielką
z wieszakami, drugą mniejszą prostokątną i trzecią najmniejszą z szufladkami.
Było tam też biurko z szufladkami i szafeczką, mała półeczka nad biurkiem i miejsce na laptopa.
To był mój najpiękniejszy pokój w życiu!!!
Weszłam i położyłam się na puszystym dywanie.
Wszystko było w moim ulubionym kolorze- fioletowym. Liliowe ściany i purpurowe meble!
- I jak się pani podoba pokój?
Zobaczyłam mojego tatę.
- Jest...jest... cudowny! Piękny! Idealny!
Nie mogąc się wysłowić zaczęłam się zacinać.
Mój tata zaczął się śmiać.
- Cieszę się, że Ci się podoba, dla mnie też jest ładny.
Weszłam w głąb pokoju i położyłam się na ogromnym łóżku.
Było bardzo wygodne! Miękkie, a za razem twarde, w słodkich, a za razem mocnych kolorach.
Postanowiłam się wypakować. Zabrałam walizkę z przedpokoju i wciągnęłam na dywan.
Najpierw z walizki wyrzuciłam ubrania:
Bluzki, spodnie, sukienki...
A potem kosmetyki, dodatki, ozdoby do włosów, mojego misia ( Tak śpię z misiem xDD),
figurki itd.
Otworzyłam piękną szafę ( tą największą) i włożyłam do niej bluzki, spodnie i sukienki.
Na dole szafy położyłam buty.
Na mniejszą szafkę położyłam resztę.
- Kochanie kolacja!!!
Usłyszałam głos taty.
Zdziwiona podniosłam z łóżka białego IPhona i zobaczyłam, że już 20:00
- Idę!!!
I zbiegłam na dół i weszłam do żółto- pomarańczowej kuchni.
Usiadłam przy stole i zaczęłam zajadać się kurczakiem.
Po zjedzeniu wróciłam się do pokoju i zmęczona położyłam się spać, wiedząc, że już jutro
pierwszy dzień w nowej szkole.

Rozdział 1

Właśnie lecę samolotem do Londynu. Cudowne miasto pełne życia i ciekawostek.
Jest tylko jedna wada...
Ehh... Nowa szkoła, nowe towarzystwo, wszystko nowe!!!
Nawet nie chcę o tym myśleć!
- Tato, daleko jeszcze?
Zapytałam znudzona całym moim życiem.
- Nie, jeszcze tylko godzinka.
Po czym mój ojciec położył się i zasnął.
- Tak, jasne. TYLKO godzinka. Jak dla niego to jest tylko to się nie dziwię.
Pomyślałam.
Nie mogłam się doczekać, aż wreszcie usiądę na moim nowym łóżku i rozpakuję moje stare rzeczy.
Bo o czym to jeszcze marzyć?
Ehh... Dobra nie ma co narzekać!
Zerknęłam w okno i zaczęłam podziwiać chmury, które co jakiś czas zmieniały kształt.
Włożyłam do ucha słuchawkę i zaczęłam słuchać Justina Biebera.
Cóż poradzę? Kocham go i jego piosenki!
Zamknęłam oczy i czekałam, aż zasnę.
Nagle cały samolot zaczął się trząść. Chmurki poczerniały, a zamiast niebieskiego nieba było czarne.
Czułam, że spadamy w dół, zaczęłam panikować. Budziłam mojego tatę, ale on ani drgnął!
- Rozbijemy się! Rozbijemy! Już po nas!
Zaczęłam krzyczeć.
Ni z tąd ni z owąt usłyszałam tatę.
- Katie, obudź się!
- Aaaaaaaaaaaa.......
Otworzyłam oczy.
- Córeczko to był tylko zły sen.
I rzeczywiście, okazało się, że jestem cała, a samolot dalej spokojnie leci.
Oparłam powoli głowę na poduszce i próbując się uspokoić wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Już lądujemy!
Powiedział spokojnie tata. A ja z ulgą gapiłam się w okno.
Niebo już było niebieskie.
- Lądujemy!
Usłyszałam głos pilota.
Miałam ochotę pisnąć ze szczęścia.
*********************************************************************************
I wylądowaliśmy.
Wyszłam z samolotu, a moje nogi zaczęły się trząść jak by było im zimno.
- Teraz jedziemy do domu.
I w tej samej chwili pod nogi mojego taty podjechała wielka biała limuzyna.
- Panie przodem!
Uśmiechnęłam się delikatnie i wsiadłam do pięknego samochodu.
Jednak ten uśmieszek szybko minął.
Przypomniałam sobie, że zanim dojadę do mojego nowego domu minie następne pół godziny.
Jednak nie będę zasypiać.